Galimatias

Zwierciadło

Okulary są mi zbędne do tego pisania
I Tobie też, jeśli chcesz tych słów pojęcia

Okulary nosi każdy, chociaż nawet o tym nie wie
Jeden blade, drugi żółte, inny czarne

A co widzą je ściągając? Nikt nie powie
Ich jest tylko prawdy miarką co zobaczą…

A ja widziałem dziś ludzi strudzonych
Innych od wszystkich, niezależnych

Widziałem nacje pomagające wszem z gracją
Coś się udało, raczej z afirmacją

Widziałem człowieka, który „przenosił góry”
Wierzył w siebie, nie był ponury

Widziałem góry, byłem na ich szczytach
Nawet jeśli śniegiem każda z nich była pokryta

Widziałem czas, który nie dał się ubłagać
Mogłem się tylko z nim zmagać

Widziałem miłość w oczach kobiety
Chciała mnie, nie bukiety

Widziałem śmierć…w oczach innych
Oczach aż tak bardzo niewinnych

Widziałem twarze posępne za dnia
jak kondukty żałobne bez trupa

Zobaczyłem życie bez lustra własnego
Dziś rano, budząc się bez ego

Pomoc Agnieszki