Stół (abstrakcja nie do okiełznania)
Wczoraj znalazłem szkło od okularów
Bezdomnego, którego kiedyś przenocowałem
Dziś odszukałem słońce na moim stole
Jutro odnajdę kawałek chleba spleśniałego
Wczoraj widziałem kwiat na tym stole
Burza go zmiotła, był nietrwały
Nie zamknąłem okna o ja ociemniały
Nie miałem sił, ciśnienia go pokonały
Dziś padam kłodą przy pisaniu tego
Jutro znajdziecie mnie martwego
Jaka dla was korzyść po mnie jutro?
Został stół, kwiatu brak, słońce uszło
Duch tak szybko uchodzi z człowieka
Jak zażyczy sobie pewna rzeka
Pewna, bo czujesz, że to ta jedyna
Stół podstawa, kwiat niewinny, słońce z daleka
Ratujmy nie ludzi, lecz człowieka…
Na stole, nawet operacyjnym
Usunąć serce, wstawić chipa
Później bawić się nim z daleka
Kwiatki na bok, duszy im brak
Pogodę naprawiać? Ale jak?
Przeprośmy się wszyscy do cna
Stół aż wrzeszczy z …braku dna
Któż zrozumie poetę i cnót mu doda?
Nikt, to polot, historia Twa
Sowa się drze w dzień na czyjąś śmierć
Ja dniami i nocami o swą rzeź