Galimatias

  • Galimatias

    Pech

    Ech… Co za pech!
    Mężczyźnie wtrącono się w miech
    Umiera do dziś…
    Jak zerwany liść
    Zabrano mu tylko żebro
    Teraz jest istotą niepełnosprawną
    Co zrobiłeś Wszechmocny, miast być pomocny?
    Z żebra kobietę, by rządziła facetem?!
    A on ma kochać co dałeś?!
    Nic innego nie miałeś?!
    Wiem, pozbyłeś się z Dworu Twego
    Wszystkiego złego
    Ale wiesz co?
    Dziękuję Ci i za to
    Ty wiesz czego nam trzeba
    Ty wiesz, że to kobieta
    Lecz jak trafić mam do nieba
    Skoro to jedna wielka podnieta?
    I co teraz zrobisz Święty?
    Będziesz milczał jak zaklęty?
    Kocham Cię Boże
    Może to mi pomoże
    Jednak z kobietami przesadziłeś
    Kiedyś inny byłeś
    Nie wiem, śmiać się, szlochać?
    Wiem, trzeba je kochać
    I te dobre, i te złe
    Na zawsze.

  • Galimatias

    Nikt

    Przychodząc na świat ronimy łzy
    Jak to? Przecież jesteśmy dobrzy
    Jesteśmy ludzkimi, małymi
    Radosnymi istotami

    Gdybyśmy byli jak dzieci
    Niewinni jak wszyscy święci
    Bylibyśmy dużo młodsi
    Dla siebie duszą piękniejsi

    Dziś nikt nie wierzy łzom
    Wierzymy łotrom i draniom
    Będąc dobrym nigdy nie płacz
    Uwierz w siebie, ze złem walcz

    Pomysł mój, pomogła mi Basia i Żanetka

  • Galimatias

    Zwolnij

    Dlaczego tak się spieszysz?
    Czemu wszystko na już?
    Lenistwem nie grzesząc
    Zostawiasz za sobą kurz

    Co Cię tak napędza?
    Co w tempie trzyma?
    Jaka to jest maszyna
    Która ciągle tak pcha?

    Nie mów, że pragnienia
    Zwolnij, tak się nie da
    Odpuść kiedy trzeba
    Życie, miłości Ty ma

    Pomysł mój, pomoc Basi i Żanetki

  • Galimatias

    Pobitewny kurz

    Tak? Czy na pewno już?
    Pobitewny opadł kurz?
    Bez żadnych szans to było
    Mało kilka chwil na miło

    Puste słowa, złe podejrzenia
    Które z nas jest z kamienia
    Nie walczyłem, więc poległem
    Przecież to jest Twoim dziełem

    Chciałaś, wygrałaś, teraz leć
    Niech już to przestanie boleć
    Co istotne nie miało wstępu
    Nie doszliśmy do konsensusu
    I dobrze
    A może i źle

  • Galimatias

    Co się dzieje?

    Co się dzieje Kochanie?
    Już nie błyszczy mieszkanie
    Wyblakła farba na ścianie
    Bezgłośnie prosi o malowanie

    Kiedyś szaleliśmy na sianie
    Kiedyś kochałaś ręczne pranie
    Kiedyś miałaś na twarzy słońce
    Kiedyś spojrzenia rzucałaś gorące

    Czy ząb czasu, niezgoda, złość
    Przegoniły z nas młodość?
    Czyżby zakradł się mały marazm?
    Naprawmy to koniecznie zaraz

    Może poznajmy się na nowo
    Udam, że jestem obcą osobą
    Może długi list Ci napiszę
    W nim: Twoje słowo jest najmilsze

    Jeszcze tam wspomnę:
    Nigdy Cię nie zapomnę
    Może Ty odpiszesz mi:
    Zostań do końca mych dni

  • Galimatias

    Kroju poezji

    Tam, gdzie płyną rzeki,
    tam, gdzie kraj daleki,
    i tam, gdzie pustkowie,
    myślałem, że miłość złowię.
    W wielu wielkich miastach,
    razy kilka nawet w gwiazdach.
    Szukałem jej wszędzie,
    czekałem, aż przybędzie.
    Kiedyś hen za morzem,
    nad jakimś wybrzeżem,
    na gór naszych szczytach,
    lecz była dla mnie ukryta.
    Nagle, niespodziewanie,
    sama przyszła do mnie.
    Niewielka, taka po prostu,
    zwyczajnej poezji kroju.

  • Galimatias

    Kolacja!

    Broni się dusza dobrymi snami
    O tym, co mogło być…
    A nie było
    Broni się serce rzewną tęsknotą
    Za najlepszymi życia…
    Chwilami
    Broni, wzdraga ciało przed ciosami
    Które smagały jak bicz…
    Przez lata
    Bronią się oczy przed obrazami gorzkimi
    Jak jałowiec, trucizna…
    Która uśmierca powoli
    Bronią się ręce przed pisaniem
    O porażkach, upadkach…
    I wzlotach
    Podświadomość także się broni
    Każąc umysłowi marzyć…
    O pięknym życiu
    Nawet kiszki się bronią, mają rację
    Nie zważając na nic myślą o…
    Kolacji!

  • Galimatias

    Się wyjaśniło

    Niebieskie oczy, kwiecista sukienka
    Panienka niemal jak z okienka
    Ładna dziewczyna, nawet piękna
    Nie jestem łatwy, lecz prawie pękam

    Po trzech miesiącach wszystko się wyjaśniło
    Nie jestem tym, z kim być jej się śniło
    Szkoda, że tak mroźno i późno, bo…
    Coś w czerwonym szlaku się ubezwłasnowolniło

  • Galimatias

    Zażalenie do D.S.

    Pani D.S. Składam zażalenie jawne
    Pani tomiki przeczytałem jednym tchem
    Dlaczego Pani posługuje się moim tekstem
    Mimo, iż pisane były 30 lat wcześniej?
    Ja staram się dziś wydusić coś z siebie
    Dlaczego Pani posługuje się moimi myślami
    Nie zawsze w tekście jednoznacznymi?
    Dlaczego po wielu latach piszę jak Pani?
    Zawsze broniłem się przed plagiatami
    Myśl na szybko przychodzi tylko jedna
    Pani musi być moją matką…
    Zawieruszoną
    Pani dla mnie pozostanie zagadką
    Nieświadomie wzoruję się…
    I niech tak zostanie

  • Galimatias

    Bajeczka dla wszystkich

    Kiedyś, dawno, w Miłorzębach,
    widząc siedzącego jastrzębia,
    przechwalały się ptaszęta,
    która z nich jest najwspanialsza.

    Sroka ów spór rozpoczęła.
    -Jestem sprytna, nieuchwytna.
    Jaka tam zaraz złodziejka?
    Bardzo lubię świecidełka.

    Na to kaczka śmiało kwacze
    -Kwa kwa, zaraz się rozpłaczę.
    Pływam, znam się na tej sztuce.
    Chcesz, to zaraz cie nauczę.

    Była niedaleko czapla.
    -Długie nogi mam, kla kla.
    Ja nie muszę umieć pływać
    i po krzakach się ukrywać.

    Przeleciała tuż jaskółka.
    -A ja umiem robić kółka!
    Jestem zwinna i wspaniała,
    tak jak ma rodzina cała.

    -Co ty skrzeczysz czarna mała?
    (Tu się sowa obudziła)
    Jestem mądra, bardzo modna,
    każdy chętnie mnie ogląda.

    Usłyszała to indyczka.
    -Jedna gruba, inna tyczka.
    A jestem tak w sam raz,
    można zrobić ze mnie zraz.

    Zaszumiało w ptasim świecie,
    tak jak nigdy na planecie.
    Oj kłóciły się do zmroku
    wszystkie te pierzaste wokół.

    Nie wytrzymał tego jastrząb.
    -Czy możecie odejść stąd?
    Ja uwielbiam tylko kury!
    I wyłącznie dla ich skóry.