Galimatias
-
Wyznanie (Napisała Alicja, moja tylko lekka korekta)
Nie potrafię przestać o Tobie myśleć
Nie mogę jeść, nie mogę spać
Czy ja Cię kiedyś zobaczę?
Bardzo tęsknię, nocami płaczęChciałabym zasypiać koło Ciebie
Czuć Twój oddech na mym ciele
Budzić się w Twych ramionach
Zapomnieć o wielu kłopotachZła odległość dzieli nas
Może jeszcze nie ten czas
Może jeszcze nie ta chwila
Cóż, jestem mocno wrażliwa -
Szukałam Ciebie
Tyle dni, miesięcy, lat
Targał mnie za włosy wiatr
Tyle nieprzespanych nocy
Tyle tęsknot i niemocyDlaczego nie było Cię dla mnie?
Kazałeś mi czekać na siebie?
Dobrze, tęskniłam, płakałam
lecz w końcu Cię dostałamJuż mnie nie boli serce
Choć coś kłuje w klatce
Gdy czytam Twe wiersze
Smutne i najgorętszeJednak czujemy podobnie
Tylko czy Cię zobaczę?
Jesteś trudną zagadką
Jesteś książki okładkąJuż wiem kim Ty jesteś
Nieprzewidywalnym snem
Dlatego pokochałam Cię
Za to, że w końcu jesteśWiersz pisany wspólnie z Alicją z okolic Bochni
-
Gołąb ze złamanym skrzydłem
Już nie, poddaję się
Nie mam szans w tym świecie
Ratując innych
Nie uratowałem siebieTo raczej ostatnie pisanie
Nie martwcie się o mnie
Chociaż to ostatni list
Będę żył, lecz nie na Ziemi -
Słowa piosenki
To piosenka, tłumaczona na język polski
Bardzo mi się podoba, więc może i Wam…„Jeszcze więcej zmiętych kartek papieru
Zapełnionych niedokończonymi myślami
Sztuczne rozmowy
Obawiam się, że o wszystkim co mamyMówisz, że tego nie pojmujesz
On mówi, że to doskonale zrozumiałe
Lecz nie możesz się z tym zgodzić w tej chwili
Mówimy wszyscy w różnych językach
Mówimy dla obronyPowiedz to głośno, powiedz to jasno
Możesz zarówno słuchać jak i słyszeć
Gdy umrzemy będzie za późno by przyznać
że się nie zgadzamyWięc rozpoczynamy spór
Między teraźniejszością a przeszłością
Poświęcamy tylko przyszłość
A pozostaje goryczWięc nie poddawaj się przypadkom
Które czasami bierzesz za przeznaczenie
Mogą ukazać się w nowej perspektywie w innym czasie
I jeśli nie ustąpisz i nie poddasz się
Możesz wyjść z tego w porządku” -
Biały wiersz w trzech językach
„Status quo” być może mnie dotyczy
Lecz wstaję i głośno krzyczę:
„Liberum veto”!Ciut historii się wkradło
A cóż to? Już jej mamy dosyć?
Czy jednak za mało?Nie mieszając w to Boga
(Ma poważniejsze sprawy na głowie)
Ja wam coś powiemNie jestem godzien upominać
Kogokolwiek, nikogo i zwykłe zero
Jestem tylko wrażliwym poetąA może odśpiewamy „Marsyliankę”?
Allons enfants de la Patrie,
le jour de gloire est arrivé
Contre nous de la tyrannie
L’étendard sanglant est levé,
L’étendard sanglant est levé!
Entendez-vous dans les campagnes
Mugir ces féroces soldats!
Ils viennent jusque dans vos bras
Égorger nos fils et nos compagnes.Refrain:
Aux armes citoyens,
Formez vos bataillons.
Marchons! Marchons!
Qu’un sang impur
abreuve nos sillonsQue veut cette horde d’esclaves
De traîtres, de rois conjurés?
Pour qui ces ignobles entraves
Ces fers dès longtemps préparés
Ces fers dès longtemps préparés
Français, pour nous, Ah quel outrage
Quel transport il doit exciter!
C’est nous qu’on ose méditer
De rendre à l’antique esclavageRefrain
Quoi! Des cohortes étrangères
Feraient la loi dans nos foyers!
Quoi! Ces phalanges mercenaires
Terrasseraient nos fiers guerriers.
Terrasseraient nos fiers guerriers.
Grand Dieu! Par des mains enchaînées
Nos fronts, sous le joug, se ploieraient.
De vils despotes deviendraient
Les maîtres de nos destinéesRefrain
Tremblez tyrans, et vous perfides
L’opprobe de tous les partis.
Tremblez, vos projets parricides
Vont enfin recevoir leur prix!
Vont enfin recevoir leur prix!
Tout est soldat pour vous combattre.
S’ils tombent nos jeunes héros,
La terre en produit de nouveaux
Contre vous, tous prêts à se battreRefrain
Français en guerriers magnanimes
Portez ou retenez vos coups.
Épargnez ces tristes victimes
A regrets s’armant contre nous!
A regrets s’armant contre nous!
Mais ce despote sanguinaire
Mais les complices de Bouillé
Tous les tigres qui sans pitié
Déchirent le sein de leur mère!Refrain
Amour Sacré de la Patrie
Conduis, soutiens nos braves vengeurs.
Liberté, Liberté chérie
Combats avec tes défenseurs
Combats avec tes défenseurs
Sous nos drapeaux, que la victoire
Accoure à tes mâles accents
Que tes ennemis expirants
Voient ton triomphe et notre gloireRefrain
(Couplet des enfants)
Nous entrerons dans la carrière
Quand nos aînés n’y seront plus
Nous y trouverons leur poussière
Et la trace de leur vertus!
Et la trace de leur vertus!
Bien moins jaloux de leur survivre
Que de partager leur cercueil.
Nous aurons le sublime orgueil
De les venger ou de les suivreRefrain
Lub popływamy w Morzu [Barentsa]?
Nie? Ważniejsza jednak kolacja?
No to może odśpiewamy, by się odechciało
Jeść w biały dzień, proszę – pieśń Niemiec:„Deutschland, Deutschland über alles,
über alles in der Welt,
Wenn es stets zu Schutz und Trutze
brüderlich zusammenhält
Von der Maas bis an die Memel,
von der Etsch bis an den Belt.
Deutschland, Deutschland über alles,
über alles in der Welt!Deutsche Frauen, deutsche Treue,
deutscher Wein und deutscher Sang
Sollen in der Welt behalten
ihren alten schönen Klang,
Uns zu edler Tat begeistern
unser ganzes Leben lang.
Deutsche Frauen, deutsche Treue,
deutscher Wein und deutscher Sang!Einigkeit und Recht und Freiheit
Für das deutsche Vaterland!
Danach lasst uns alle streben,
Brüderlich mit Herz und Hand!
Einigkeit und Recht und Freiheit
Sind des Glückes Unterpfand:
Blüh im Glanze dieses Glückes,
Blühe, deutsches Vaterland!”„Na pohybel”! Tego nie życzę
Chociaż mógłbym naszym, ukraińskim
Braciom, ludowi, szemranymNie jestem sądem, ani katem
Jestem świadkiem wszelakim
Wybaczam, bo jestem takimByć może polegnę z przyczyn niejasnych
Wtedy otworzycie moje serce
I zobaczycie, że wciąż krwawiMiał być biały wiersz
Coś się zrymowało
Już piszemy dalejW trzech językach do was piszę
Po polsku też, czyż źle?
Nie liczy się?Przecież i po łacinie
To nawet jeszcze więcej
To nic, że boli mnie serceNie zamykam rozdziałów
Mam „sztywny kręgosłup”
Każde słowo, to ja. Ups!Te moje słowa mogą przyprawić
Kogoś o ból swojej głowy
Niech nie czyta, niech jest płowyŻołądek krzyczy i wrzeszczy
To wszystko jednak nic
Gdzie mi tam do wieszczy„Larum grają, a ty się nie zrywasz?
Szabli nie chwytasz?
Na koń nie wsiadasz?”Lecz wy już niewolnicy
Nie pójdziecie w bój
Mając ostatni nabój„Bagnet na Broń”
Mam cytować Broniewskiego?
Od siebie dodam: ty Polak, czy jak?Nie mylić z Baczyńskim
Jego „Zamkniętym echem”
Który wojował nie tylko piórem„A niechaj narodowie wżdy postronni znają
Iż Polacy nie Gęsi
Iż swój język mają”„Bogurodzica”, Gaude Mater Polonia”
„Pieśń konfederatów barskich”
„Warszawianka”, „Rota”
„Mazurek Dąbrowskiego”
Kto zna całość? Tylko ja?Międzynarodowy Dzień
Języka Ojczystego
Przypada na 21. lutegoPa
-
Żona, czy żaba?
Był już wieczór, noc nadchodziła
Cicha pora, bardzo miła
Ja już w kapciach, kawka się robiłaNagle dzwonek u mych drzwi
A któż to tam się tarabani?
Już z wyglądu to jest paniPrzyszła żaba! I coś skrzeczy!
I tak dłuuugo, wciąż od rzeczy
Skrzeczy sobie, sobie skrzeczyW trakcie jej wyłącznej akcji
Przechodzimy do relacji
Słownej (jakże) konwersacjiZaprosiłem ją do środka
By nie stała jak sierotka
Na „szklaneczkę”, lecz bez spodkaIleż trzeba uspokajać
By dowiedzieć się psia mać!
O co chodzi i wysłuchaćKilka kubków wnet wypiła
Już się mina rozrzedziła
Już się do mnie przytuliłaA więc myślę: cóż tu robić?
Głaskać, czy za drzwi wyprosić?
Postanawiam jej nie płoszyćRozpłakało się to dziecko
Że podstępnie i zdradziecko
Zostawiono ją z tą kieckąI tak było przez godzinę
Piękne chwile, piękne chwile
Ale ile? Ale ile?Zostawiłem ją w pokoju
By mieć choć troszkę spokoju
A nie trwać w mozolnym znojuPoszedłem do kuchni, by wziąć tabletkę
Z myślą, by zagrać w ruletkę
Rosyjską, w jedną kulkęOna jednak za mną przyszła
Gdy szukałem swoje „szkła”
(Sprawa była bardzo prosta)Założyłem, oniemiałem, taaa
Skupić się i kupować trzeba
Oj! Nie żaba to, to żona!!!Morał z tej bajeczki prosty:
Noś wciąż, ciągle okulary
Gdy ona młoda, a ty stary -
Natchnienie
Pisząc bez pospiechu i natchnienia
Zmuszając umysł do jakichś wypocin
Patrzę bezwiednie głęboko w sufit
Lecz to niczego nadal nie zmienia
Zbyt wiele czasu do wiersza narodzin
Łyk zimnej, płowej, gorzkiej herbaty
Nie zdołał we mnie weny rozbudzić
Szukam więc w myślach tej ukochanej
Która by zechciała ze mną się tym trudzić -
Natrętne myśli, słodkie słowa
A pozwólcież, a dajcie mi, a dajcież mi!
Zasnąć na kilka chwil
Zmykajcie, nigdy nie wracajcie!
Podłe, natrętne myśli
A dajcież, a dajcież mi!
Na zawsze zapomniećNatychmiast uciekać niedobre!
Wy wiecie o co chodzi
Wynocha, wypieprzać do piekła!
Tam są tacy jak wy
Teraz w głowie mam słodkie słowa
…Agnieszki -
Opowiedz mi bajeczkę
Opowiedz mi na dobranoc o pięknym mieście na L.
Tam, gdzie mieszkała moja ukochana. Opowiedz o płatkach róż, rozsypanych przed jej wejściem przeze mnie. Opowiedz o dwustu kilometrach jazdy rowerem do Niej w upalne lato i jak w to nie wierzyła.
O wysokim balkonie, na który zamówiony dźwig mnie uniósł, bym mógł przymocować jej bukiet róż, i jaka była zła, gdy paliłem papierosy nawet na zewnątrz.
O tym, jak było wtedy gorąco nad jeziorem, gdzie o mało nie wypiłem piwa z żywą osą. O moście zakochanych we Wrocławiu, o Zoo, o Panoramie Racławickiej i wspólnych spacerach, gdy wieszała mi się na szyi z pocałunkami.
Jeszcze o tym, jak się do mnie przytulała, a później już nie chciała. Jak do mnie przyjechała, w pracy pomagała, i że się obraziła za „guzik”. Że była zimna, że była nieczuła, lecz kochałem Ją i to bardzo.Mów do mnie jeszcze więcej, opowiadaj na dobranoc, o moja ty pamięci. Proszę.
-
Zamożna w czas
Czas bez znaczenia
Za dużo liczenia
Jestem szczęśliwaDam go w prezencie
Komuś dla istnienia
Wiem, Tobie, lecz cicho szaMożesz go wrzucić do kosza
Zamienić na Miłosza
Lub sprzedać za „grosza”Mnie wystarczy głowa
Pełna i kolorowa
Po co nam słowa?Stań pierwszy w kolejce
Popuść fantazji lejce
Krzyknij: wio! hejże!Wiersz – rymowanka został napisany wspólnie z Magdaleną