Dzielny
Z rozbitym sercem, pełnym nadziei
Głupich, płonnych myśli i racji
Już niestety z pochyloną głową
Lecz z podniesionym czołem, nie mną
Jak cholernie mnie boli mimo woli
Ciało, organ, dusza bardzo powoli
Już czekam na śmierć, smutną panią
Niech mnie bierze, jestem za Nią
Jestem dzielny, niechaj zawita
Teraz, po co ma czekać kobita
Nieprzewidywalna, smutna, zgrabna
Przecież tylko ona mi w oczy zagląda
Rozumiem Ją, ma wiele zajęć
Wołam Ją, lecz bez echa cięć
Nie nadąża, jestem w kolejce
By po cichu wziąć mnie w swoje ręce
Kocham Śmierć, niech przytuli mnie